Niepozorny Niepozorny
530
BLOG

Katolickie i utylitarystyczne podejście do homoseksualizmu

Niepozorny Niepozorny Polityka Obserwuj notkę 46

Otwarłem dzisiaj Katechizm Kościoła Katolickiego i znalazłem tam taki kanon:

"KKK 2357: Homoseksualizm oznacza relacje między mężczyznami lub kobietami odczuwającymi pociąg płciowy, wyłączny lub dominujący, do osób tej samej płci. Przybierał on bardzo zróżnicowane formy na przestrzeni wieków i w różnych kulturach. Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona. Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie (Por. Rdz 19,1-29; Rz 1, 24-27; I Kor 6, 9;1 Tm 1, 10). zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane" (Kongregacja Nauki Wiary, dekl. Persona humana, 8). Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane."

Nie przemawia do mnie tego typu język. Samo powołanie na fragmenty Pisma nie jest argumentem, gdyż znajdują się w nim również fragmenty nawołujące np. do ludobójstwa; oczywiście zakładam że wykonano tutaj profesjonalną pracę egzegetyczną - ale i tak jest to zbyt uwikłane w niuanse teologiczne, by do mnie przemówić. Dalej znajdujemy argument o sprzeczności z prawem naturalnym (koncepcją raczej współcześnie trudną do obronienia). Nie rozumiem dlaczego wykluczenie z aktu homoseksualnego "daru życia" miałoby być dowodem na jakieś wielkie jego zło. Również trwale bezpłodni małżonkowie nie spłodzą dziecka, a nie są krytykowani. Zresztą - na podobnej zasadzie można by uznać, że porodowi towarzyszy w naturalnych warunkach dar śmierci (bo kobieta rodząca bez asysty medycznej umrze z prawdopodobieństwem tylko o jakiś rząd wielkości większym od prawdopodobieństwa zajścia w ciążę przy akcie płciowym) - może by zatem zlikwidować sale porodowe? Arbitralne stwierdzenie braku "prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej" mnie dziwi - psychologowie twierdzą co innego.

Dużo ciekawsze i bardziej przekonujące jest coraz bardziej rozpowszechnione podejście utylitarystyczne. Mowa będzie oczywiście głównie o etyce, bo kwestie prawno-społeczne są dużo bardziej skomplikowane (ale na podobnej płaszczyźnie wypowiada się katechizm, więc mamy symetrię). 

Po pierwsze, sprawy seksu nie są dla etyki świeckiej kluczowe. Kościół poświęca im zbyt dużo uwagi. Peter Singer w "Etyce praktycznej" słusznie zauważa:

"Pierwszą zatem rzeczą, jaką należy powiedzieć o etyce, jest to, że nie jest ona zbiorem zakazów dotyczących przede wszystkim życia płciowego. Nawet w epoce AIDS seks nie wniósł żadnych szczególnych problemów moralnych. Decyzje w sprawach seksu mogą pociągać za sobą rozważania o uczciwości, trosce o innych, rozwadze, itd., ale nie ma w nich nic szczególnego, gdyż to samo może dotyczyć na przykład decyzji o prowadzeniu samochodu (W istocie kwestie moralne związane z prowadzeniem samochodu zarówno z punktu widzenia środowiska jak i bezpieczeństwa są znacznie bardziej poważne niż te związane z seksem). (...) Są dużo ważniejsze kwestie etyczne do rozważenia"

Istotnie, zainteresowanie etyką seksualną i częściowo bioetyką sprawia, że Kościół nie poświęca należytej uwagi kwestiom takim jak ekologia, prawa zwierząt, kwestia ubóstwa na świecie i innym.  No ale rozmawiać można nt. wszystkiego - na sprawę homoseksualizmu też można spojrzeć utylitarystycznie.

Już John Stuart Mill uważał, że jedynym powodem, dla którego wspólnota ma prawo ograniczać członka społeczeństwa jest sprawienie, by nie krzywdził innych. Każdy, jego zdaniem, jest jeśli idzie o własną osobę suwerenem i sam wyznacza co dla niego dobre, a co - złe. Oczywiście, później nie wszyscy się z tym podejściem zgadzali, usprawiedliwiając państwowy paternalizm (np. w sprawie zapinania pasów albo zakazu sprzedaży narkotyków). Jednakże nawet z tego punktu widzenia trudno zakazać homoseksualizmu (bo o ile skuteczność pasów bezpieczeństwa czy szkodliwość heroiny są bezsporne, nie stwierdzono szkodliwości homoseksualizmu - wręcz przeciwnie, spełnia on potrzeby homoseksualistów). W Polsce homoseksualizm nie jest zakazany, bój toczy się o związki partnerskie czy małżeństwa homoseksualne. Z  utylitarystycznego punktu widzenia za słuszną należy uznać na pewno jakąś formę legalizacji w postaci związków partnerskich - każde ułatwienie rozporządzania swoim majątkiem czy informacją medyczną jest pożądane.

 

 

 

Niepozorny
O mnie Niepozorny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka