Dwie organizacje harcerskie, Kuria Warszawska i Duszpasterstwo Akademickie podpisały porozumienie z Kancelarią Prezydenta w myśl którego słynny krzyż zostanie przeniesiony do kościoła św. Anny.
Wydawałoby się, że to kończy spór. Kancelaria Prezydenta uzgodniła posunięcie z szerokim spektrum organizacji i osób - jest zgoda lokalnego metropolity, harcerzy, środowisk związanych z kolegiatą akademicką. Mam jednak przeczucie, że zwolennicy PiSu nie uszanują tej decyzji. Na pewno z niechęcią odniosą się do sygnotariuszy porozumienia, być może jakieś małe grupki będą protestowały przeciwko przeniesieniu krzyża, głośno będzie na pewno tu - na Salonie24.
Cieszy rozsądek wspomnianych środowisk - zdają sobie zapewne sprawę, że zawierucha była próbą wciągnięcia symbolu religijnego do politycznej naparzanki. PiSowska prawica próbowała przypiąć się do pamięci Polaków i połączyć obecną sprawę z walką o krzyż w czasach głębokiej komuny - niemądry pomysł, bo podobieństw było niewiele. Ja wiem, że to w dużej części spontaniczne, ale naprawdę - tylko zaszkodziło krzyżowi w Polsce i pewnie przesunęło jego zdjęcie z sal szkolnych (co jest nieuchronne) o jakieś parę miesięcy wcześniej. Zdemaskowano prawdziwą rolę krzyża w przestrzeni publicznej - nie idzie o przypominanie chrześcijanom o historii zbawienia, a o znaczenie stref wpływów, siły pewnych środowisk (tutaj: osób podchodzących inaczej do smoleńskiej tragedii). Niechęć "lemingów" do konserwatyzmu tylko rośnie. Swoją drogą PiS przegrywa potyczkę symboliczną za potyczką - nawet pomysł zespołu ds. katastrofy smoleńskiej został ośmieszony.
